w białą płachtę zawijam
minimum egzystencjalne
zaczepiam o kij, który kładę na barki
i idę dalej w przemijającym poszukiwaniu
rytm znajdzie się gdy cel nie rozproszy
go w jednym rutynowym sentymencie
albo opium wciśniętym by iść
i tak w kolejnym odcinku skazuje się
na uśmiech, tych którzy nie widzą tego głodu
przecież wciąż wyglądam tak samo
nie polubi mnie większość dzieci
pokazuje im tylko niespełnienie14.05.2013 r.